Anioł

Podejmujemy walkę z bałwanami

[…] prœdica verbum, insta opportune, importune:  argue, obscera, increpa in omni patientia, et doctrina. Erit enim tempus, cum sanam doctrinam non sustinebunt, sed ad sua desideria coacervabunt sibi magistros prurientes auribus, et a veritate quidem auditum avertent, ad fabulas autem convertentur.

[…] przepowiadaj słowo, nalegaj w czas, nie w czas, karz, proś, łaj z wszelaką cierpliwością i nauką. Albowiem będzie czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości nagromadzą sobie nauczycielów, mając świerzbiące uszy, a od prawdy słuchanie odwrócą, a ku baśniom się obrócą.

2 Tm 4,2–4


około 16.00 — żona dzwoni do Pani Jadzi i przedstawia Jej moją sytuację. W pierwszej chwili, zaskoczona rozmówczyni twierdzi, że jedynymi znanymi jej lekarzami są: prywatny okulista i dentysta.
pół godziny później — dzwoni Pani Jadzia: przypomniała sobie, że kierowniczka chóru jest lekarką, do której ma nr telefonu; zadzwoniła więc do niej, a ta podała jej telefon do znajomego lekarza społecznika.
kilka minut później — żona dzwoni do Pana Doktora (od tej chwili zaczynamy nazywać go Aniołem); przedstawia mu moją sytuację zdrowotną i historię naszych dotychczasowych starań o podjęcie leczenia. Anioł podaje przez telefon listę leków, które można kupić bez recepty, sposób ich dozowania, sugeruje ich natychmiastowy zakup i jak najszybsze zaaplikowanie. Proponuje także rozejrzenie się za możliwością wypożyczenia tzw. koncentratora tlenu. Obiecuje, że będzie u nas jutro wieczorem.
Idę spać przed północą z temperaturą powyżej 39°C.

〈 Pierwsza Niedziela Adwentu〉 28 listopada (rano, ok. 6.00)temperatura powyżej 38°C; pomagam żonie przygotować się do wyjazdu na Mszę św. do Krakowa; ja niestety zostaję w domu (to już druga niedziela z rzędu); po zażyciu Paracetamolu temperatura spada ok. godz. 10.30 do normalnej.
około godz. 18.00 — zgodnie z obietnicą, pojawia się u nas Anioł; jest bez maski i wita się z nami przez podanie ręki; przyjechał do nas z Częstochowy; mieszka w Krakowie. Rozpoczyna badanie: starannie osłuchuje mnie za pomocą stetoskopu, mierzy temperaturę, zagląda do gardła, przeprowadza wywiad; potwierdza zapalenie płuc. Wypisuje nowy antybiotyk, m.in. leki osłonowe, a także… zastrzyki. Dzwonimy do koleżanki, która jest pielęgniarką i pytamy, czy zgodzi się je podawać? — Odmawia. Poradzimy sobie jakoś i bez niej, tym bardziej, że jest z nami Anioł.
Pan Doktor jest bardzo zatroskany możliwością wypożyczenia koncentratora tlenu, który zwiększyłby moje szanse na spokojne leczenie w domu. Przegląda różne oferty pobliskich wypożyczalni takiego szprzętu. Mamy jednak nieodparte wrażenie, że ostatecznie pokłada nadzieję w działaniach osób trzecich, które są naszymi wspólnymi znajomymi (kolejne anioły?).
około godz. 20.00 — czas na rozstanie; zmęczony Anioł (absolutnie odmawia przyj.ęcia jakiejkolwiek zapłaty!!!) udaje się do domu, my realizujemy recepty i rozpoczynamy intensywne leczenie.

〈 Pon〉 29 listopada (godz. 2.00) —budzę się zlany potem; trzeba wymienić pościel i pidżamę (temperatura poniżej 36°C); przyjmuję przepisane leki.
około godz. 8.00 — j.w.: od tego czasu temperatura nigdy nie przekroczy już 36,6°C.

Porażka zabobonu ——>

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.